6 listopada 2012

O małości spowodowanej rozgwieżdżonym niebem.

Będąc w piątej czy szóstej klasie, rozbiliśmy raz z kilkoma znajomymi obóz w górach. Widziałem wtedy niebo dosłownie usiane gwiazdami. Wydawało się, że można nie znieść tego ciężaru, że za chwilę pęknie i spadnie na mnie. Nigdy przedtem ani potem nie widziałem równie wspaniałego, rozgwieżdżonego nieba. Wszyscy poszli spać, lecz ja nie mogłem usnąć, wyszedłem z namiotu, położyłem się na plecach, wpatrywałem w niebo. Czasami widziałem smugi spadających gwiazd. Jednak wkrótce ogarnął mnie lęk. Gwiazd było za dużo, niebo zbyt wielkie i głębokie. Otoczyło mnie, spowiło jak jakieś przygniatające, obce ciało i wypełniło niepokojem. Do tamtej pory myślałem, że mam pod stopami solidną Ziemię, która będzie trwała wiecznie, a może nawet wcale się nad tym nie zastanowiłem. Nawet pyłkiem unoszącym się w zakamarku wszechświata, z którego perspektywy stanowi jedynie tymczasowe i marne oparcie dla stóp. Chodź jutro może zostać porwana i uniesiona wraz z nami wszystkimi w efekcie działania jakiejś niewielkiej siły, chwilowego blasku światła. Pod tym zapierającym dech, wspaniałym, rozgwieżdżonym niebem robiło się słabo na myśl o małości i niepewności własnej egzystencji.

5 listopada 2012

angel


Moi przyjaciele

Krzyczę głośno. 
biegnę szybko
płuca pieczą
brak mi tchu
gęste powietrze 
trudno oddychać
Lecz muszę uciekać. Ratować się. Nie chcę już żyć w tym rynsztoku. Wiem, że ktoś mi pomoże. 
czekają na mnie
witają uśmiechem
zimno wokoło
ciepło ich ciał mnie otacza
moi przyjaciele
podają pomocną dłoń
Dlaczego ich nie było wcześniej. Zrobili sobie przerwę od mojej osoby. Tłumaczenie się odległością jest żałosne. Dlaczego dlaczego dlaczego. 
Dobra.
Przestaję narzekać. W końcu są. W końcu. Dziękuje.
przebrniemy przez to razem?
pociągniecie mnie ku górze..
..czy ja was na dół. 
Teraz się okaże kto jest silniejszy, kto ma wytrzymalszą linę..

2 września 2012

Utopmy się we własnej egzystencji.

Sid, słyszysz to? Nie to chciałeś osiągnąć. 
Zostawiłeś świat takim.. przykrym.

Jest mi przykro.

Za dużo nienawiści wśród nas.
Przemocy.
Bólu.
Zazdrości.
Niedomówień..

Wszyscy chcą to zmienić. Nikt nic nie robi.

Destrukcja prowadzi na wyboistą drogę,
Choć też rodzi się z niej twórczość.

Kosmos może i jest ostateczną granicą,
Ale zrobiono go w hollywodzkiej piwnicy.

Kalifornizacja

Psychiczni szpiedzy z chin
Próbują skraść uniesienie twojego umysłu.
Małe dziewczynki ze Szwecji
Marzą o sławie na srebrnym ekranie.
A jeśli pragniesz takich marzeń,
To jest to kalifornizacja.
 To kraniec świata
I całej zachodniej cywilizacji.
Słońce być może i wschodzi na Wschodzie
Ale przynajmniej zachodzi na końcowym planie.
Wszyscy rozumieją, że Hollywood
Sprzedaje kalifornizację.
Zapłać dobrze chirurgowi plastycznemu,
Żeby zdjął z ciebie zły urok starości -
Skóro sławy, czy to jest twój własny policzek
Czy raczej wojna, którą toczysz.

Pierworodny jednorożec,
Hardcorowe soft porno,
Marzenia o kalifornizacji,
Marzenia o kalifornizacji.  


Today

Chciałem więcej
Niż to, co życie mogło mi dać
Znudzony pracą
Oszczędnej twarzy
Today is the greatest
Day I ve ever kown
Cant live for tomorrow
Tomorrows much too long
I burn my eyes out
Before I get out

Zero

Moje odbicie, brudne lustro,
Nie ma połączenia ze mną,
Jestem twoim kochankiem, jestem twoim zerem,
Jestem twarzą w twoich szklanych snach,
Wiec zachowaj swe modlitwy,
Kiedy naprawdę będziemy ich potrzebować,
Wyrzuć swoje troski i leć,
Chcesz jechać na przejażdżkę?


 Odurzony szaleństwem, jestem zakochany w swoim smutku,
Gadający bzdury oszuści, oczarowane królestwa,
Niewolnicy mody obgryzają swoje szkliste zęby.


 Nigdy nie zdradzę, że byłem na tonącym statku,
Nigdy nie zdradzę, ze upadłem.
Obwiniasz się za to czego nie możesz ignorować.
Obwiniasz się bo chcesz więcej.

giną

wszyscy giną jakby wcale ich nie miało być

10 czerwca 2012

crowley


Cud

- Co to jest cud?
- Akt Boga.
- A co to jest „akt Boga”?
- Kiedy Bóg czyni niemożliwe możliwym. Ale dzisiejszy ranek pod to nie podpada.
- Vincent, tu właśnie źle rozumujesz
. Bóg może zatrzymać kule, zmienić colę w pepsi, znaleźć moje kluczyki, ale przecież nie o to chodzi. To nieważne, czy był to cud spełniający wymogi cudu. Ważne to, że poczułem dotknięcie Boga. Bóg się w to wmieszał.
- Ale dlaczego?
- Tego właśnie, kurwa, nie wiem.

diabeł

- Hej, staruszku... ten koleś.. nazwał mnie diabłem.
- Diabłem? To się w sumie zgadza.
- Co to oznacza? Nigdy w życiu nikt mnie tak nie nazwał.
- Diabeł. Hm.. czy diabłami nie są ludzie, którzy próbują Ciebie zabić?
- W takim razie... znam jednego

8 czerwca 2012

lozzkijuhygtrey5jikjytresryufdxzaxcvnuijurtujhkl.,kijhudydcvpoiuytrewuasxdcfvgbhnżjmk,l.okijuohgfdsazx
sdcvgbhnjrutrurururturtui6ko8p9liku6jytheuj3ik47o8pl;9[0;8li7
klokijhctrurturturturtutrurdxsasdfghjklswdefrtghyujikojuhygtrftgyhujikmluytfgyhuji
kjhgfdssdcfvgbbhnjmk,l,kjhbgvfdcxsdcfvboghnjmku,jhgófdcsxxdc chjkjhgglktjlghjekjgrbgnhjmkmjhgfdsdcfghjkjhgfdcxshuyjukiimjuhygtfdsdfg

Otoczenie

Otoczenie, w którym się znajduje przytacza mnie swoją masą.
Wszystko wydaje się tak ciężkie, że nie idzie tego udźwignąć na zwykłych, ludzkich barkach.
Więc dlaczego wszystko jest zrobione tak, abyśmy nie dawali sobie rady?
Przecież świat jest dla ludzi, a nie ma dla nas tu miejsca..
Może gdzie indziej czeka na nas lepsze miejsce. Lepszy czas i lepsi ludzie.
Lecz przez co musimy przejść aby tam się dostać.
Większość jednostek nie dotrzymuje do tego miejsca i nie dostaje nagrody.
Czy ty już na swoją zasłużyłeś?

Pg.

Nothing else..

Tak blisko, bez względu na odległość
Nie można dać więcej,od siebie

Zawsze ufamy w to, kim jesteśmy
I nic innego się nie liczy

Życie jest nasze, przeżywamy je po swojemu
Wszystkiego tego nie mówię ,ot tak.

Szukam zaufania i odnajduję je w Tobie
Każdy dzień ,jest dla nas czymś nowym

Otwórzmy umysł na nowe perspektywy
I nic innego się nie liczy



.


.

Zapewne wiesz, co mam na myśli?

Tak jak zawsze, kiedy patrzę w tamtą stronę
Wpływam do morza ludzi i topię się w nim.
Całkowicie się zatracam, i nie mogę znaleźć słów.
Lecz, jedyną rzeczą która pozostaje, jest twój głos... twój głos.
Twój uśmiech, twoja złość i każdy twój gest...
sprawiają, że wciąż idę naprzód.
Gdy patrzę w miejsce, gdzie zza chmur wychodzi słońce...
Zapewne wiesz, co mam na myśli?

19 marca 2012

zapowiedz

Już nie długo..
"Jack the Ripper I"

17 marca 2012

Pies

- Mohammed, wracaj!
- Dlaczego woła pan na tego psa Mohammed?
- Bo tak się wabi.
- Nie powinien pan nadawać temu psu imienia "Mohammed"
 - Nie ja mu nadałem to imię. Już się tak nazywał, kiedy do mnie przyszedł. Imię miał wygrawerowane na obroży.
- To bluźnierstwo nazywać psa "Mohammed".
- Próbowałem wołać na niego inaczej, ale nie słucha. Pokażę panu. Steve, ugryź pana w nogę. Widzi pan? Spot, ugryź tego pana w nogę. Nic. Równie dobrze mógłbym mówić po persku. Rozumie pan do czego zmierzam?
- No, a ja nazwałem swojego psa "Jezus". I co pan na to?
- W takim razie bardzo mi przykro. Nie wiedziałem, że zaginął panu pies.
- Wcale nie zaginął.
- Naprawdę? Widziałem w całym mieście ulotki z napisem "Czy odnalazłeś Jezusa?". Widocznie nie jednemu psu Jezus.

wordrobe irak

Miałem być dobry i miły,lecz korby wróciły,w kraju ospy i kiły.
Końcem ostrym do żyły przeciskam wasze zardzewiałe normy i mity.
Leki mi nie pomogły, wołaj siostry co by mi mogły dać coś na tą oryginalność bo talent mam, a nie pasuję tutaj jak na złość.
Co gorsza, nie żałuję za grosz - Mam was za stado pajaców.
Ponad to z premedytacją, oddaję mocz na środku placu.
Wśród wariatów, tu mnie mają za czubka więc mnie nie próbuj łapać za słówka.
Bo lubię się ubrać, serio, jak mało który, a na ten sezon mi pasuje kurtka z twojej skóry.
Z natury jestem słodki tak to mnie wychowała mama, lecz ten pierdolony świat przerobił anioła na chama.
Chcą bym odwiedzał dwa kościoły co weekend. Prędzej wpadnę do szkoły obwieszony plastikiem.

Jeżeli wszyscy wokół mnie tu są normalni i to oznacza, że mam być taki jak oni może od razu mnie zakujcie w kajdanki?

Bo ja to będę konsekwentnie pierdolił.
Jeżeli wszyscy żyją tak, jak musi każdy, a każdy inny jest tępiony jak wirus możecie poduszkami mi obłożyć ściany i wymontować klamki i zamknąć wśród świrów.

Czasami myślę, że mi nie potrzeba skrzydeł stoję nad wami nawet jak odwiedzam kibel.

Mógłbym podcierać się tym waszym, płaskim, szarym życiem bo w waszej galaktyce nawet wynik lotto łatwo jest przewidzieć.
Macie mnie za kosmitę, bo nie myślę jak wy pieprzone liczby w statystyce przy mnie nie znaczycie nic.
Jak dla mnie moglibyście gryźć ziemię moje IQ starczyłoby na całe wasze pokolenie.
Mnie nie porównuj do siebie to mnie obraża, jesteś zerem, burkiem na łańcuchu u gospodarza.
Nie wykształciła ci się w mózgu wyobraźnia ("parobie?"). I nawet brama przed domem ci się nie mieści w głowie.
Ja latam jak po psychotropie na trzeźwo. Wywracam ludziom świat na lewą stronę.
Może traktować jak chorobę moje akcje zbrojne lecz czy ktokolwiek jeszcze pewny jest, kto tu ma rację?

Myślisz, że ja chcę kontrowersji? Jeden z drugim idiota.

Kontrowersyjna to jest kurwa, dla mnie wasza głupota.
To co podoba się wam, ja szczerze pieprzę, bo to co świeże traktujecie tak jak Mamoń w "Rejsie".
Ja mam obiekcje, tak łatwo je łączę z odwagą.
Czasem się czuję tak jakbym tu wpadł na rekolekcje nago.
Tak łatwo kurwa was wprowadzić w osłupienie bo wchodzę z butami na ołtarz i z bluzgami w wierszach.
I koło chuja lata mi, czy to potępiasz,czy to potencjał, czy perwersja to przyszłość oceni.
Bo dla mnie wszyscy tu jesteście zdrowo popierdoleni.

zdecydowałem

Zrozumiałem, że aby zostać największym człowiekiem tego wieku muszę doświadczyć wszystkiego.
Nie wystarczało mi już bycie tylko jedną osobą.
Zdecydowałem, że będę każdym.
Zdecydowałem, że będę geniuszem.
Zdecydowałem rozpocząć przyszłość.

Rozmowa sentymentalna

W starym parku samotnym, śród wieczornej mgły,
Dwie postacie przed chwilą wolnym krokiem szły.

Oczy zgasłe, uwiędła krasa ust różowa,
I ledwie dosłyszalne są ciche ich słowa.

W starym parku samotnym, śród wieczornej mgły,
Dwie mary wskrzeszać chciały dni minionych sny.

- Pamiętasz nasze dawne szałów uniesienia?
- I po cóż chcesz pan u mnie takiego wspomnienia?

- Na me imię czy zawsze serce twoje drgnie?
Czy zawsze duszę moją w snach widujesz? - Nie.

- Ach, te niewysłowionego szczęścia złote zorze,
Kiedyśmy usta do ust cisnęli! - Być może.

- O, modrość owych niebios! o, nadziei wzlot!
- Nadzieja pierzchła w bólu za chmur czarnych splot.

Tak szli, gdzie traw zdziczałych łąka legła płowa
I noc tylko słyszała szeptane ich słowa.

11 marca 2012

enola

Czułem się tak samotny.
Bo bylem samotny.
Zaślepiłem się swoją samotnością.
I nie dostrzegłem dookoła mnie, tylu ludzi, który chcieli mnie z niej wyrwać.
A więc, zrezygnowali. Omijali mnie.
Nie dałem do siebie dostępu.
Byłem ślepy na czyjąś pomoc.
Teraz myślę, że po prostu dobrze czułem się w swoim towarzystwie.
Tak, dokładnie.
Nie znam lepszej osoby od samego siebie.
Dobrze się ze sobą dogaduje.
Dodatkowe osoby przeszkadzają.
Nie są mi potrzebni.
Zaśmiejesz się i powiesz.. ha, on jest samotny?
Czy ja mówię, ze mi z tym źle?

Walk

Czy nie widzisz, jak bardzo dręczy mnie twój upór
Jestem o krok od tego, by stłuc cię na oślep...
Chcesz wedrzeć mi się pod skórę
I nazwać się moim przyjacielem
Mam więcej takich przyjaciół jak ty
Co mam robić?

Nie ma już więcej wzorców?
Co to da, gdzie jestem, gdzie jest moje
Miejsce
Nie możesz być czymś, czym nie jesteś
Bądź sobą, sam
Trzymaj się z daleka ode mnie
Wyuczona lekcja życia
Znana od zarania czasów

Uszanuj to, odejdź

Cemetery Gates

Wielebny, wielebny
Czy to jest jakiś spisek?
Ukrzyżowany za żadne grzechy
Żadnej zemsty wewnątrz mnie
Zagubiony w swoich planach życiowych,
To wszystko wydaje się być nierealne
Jestem człowiekiem rozdartym wpół na tym świecie
Pozostawionym w moim nieszczęściu...

Uwierz na słowo
Otworzę moje drzwi
i przejdę przez
Bramy cmentarza

Przez te wszystkie
Zawiłe lata
Myślałem że byłem samotny
Nie dbałem o to aby rozejrzeć się wokoło
I uczynić ten świat własnym
A kiedy ona umarła
Powinienem był płakać i oszczędzić sobie trochę bólu
Zostawiłaś mnie niekompletnym
Rozkładające się wspomnienia.

Kaboom

Jesteśmy bez smaku, ale smakujemy świetnie.
Nie zrobie tego z tobą, zrobie to tobie.
Mam nadzieje, że ten haczyk złapie cię za usta.

Myślisz, że jestem nikim, jak ty? Wszyscy jesteśmy pionkami w rękach wszechmogącego, tyle, że ja jestem tym ważniejszym elementem.
Zawsze się zabawiam, nie ufaj mi trzeźwemu. Mam wielkie samochody, bo jestem wielką gwiazdą. Tworze największe hity. Wszyscy przytupują mi do rytmu, nawet twój ojciec.
Chciałbym kogoś kochać, ale moje serce jest zbyt obolałe.
Mam mysie uszy i wzruszam nimi obojętnie. Mijam kolejny klub ze striptizem. Jestem liderem takich klubów.
Nasza płeć jest pozorna.

Ubieramy pozwy sądowe kiedy jesteśmy na haju, haju, haju

I fink u freeky and I like you a lot

 klik:
Die antwoord

5 lutego 2012

Delilah

Cześć D.
Jak jest w Nowym Jorku? Jestem tysiąc mil stąd. Time Square nie lśni jak Ty. Przysięgam to prawda.

Cześć Deli.
Nie martw się dystansem. Możesz zadzwonić, kiedy poczujesz się samotna. Posłuchasz mego głosu jeszcze raz. Zamknij swe oczy. Wsłuchaj się w mój głos-to moje przebranie. Jestem obok Ciebie.

Cześć Delia.
Wiem, jest coraz ciężej. Myślę, że pewnego dnia spłacę długi swoją gitarą. Będzie dobrze. Będziemy żyć jak sobie zaplanowaliśmy. Obiecuję!

Cześć Deli.
Tak wiele chcę Ci powiedzieć. Gdyby każda prosta piosenka, którą dla ciebie napisałem, mogła zaprzeć ci dech w piersiach, napisałbym je wszystkie. Zakochałabyś się we mnie jeszcze bardziej, Mielibyśmy to wszystko.

Cześć D.
Tysiące mil zdają się być niezwykle daleko. Ale są samoloty, pociągi, auta. Poszedłbym do ciebie, jeśli nie miałbym innej drogi. Nasi przyjaciele mieliby z nas niezły ubaw, a my po prostu śmialibyśmy się nadal, ponieważ wiemy, że żaden z nich nie czuł tego,co my. Delilah, mogę ci obiecać, że przez ten czas, jak się połączymy świat nie będzie kiedykolwiek taki sam i Ty jesteś temu winna.

Hej, Delilah
Bądź dobra i nie tęsknij za mną.
Jeszcze dwa lata i skończysz szkołę.
A ja będę wymyślał historyjki, tak jak teraz.
Wiesz, że to wszystko z twojego powodu.
Możemy robić to, na co mamy ochotę.

Witaj, Delilah, to dla Ciebie
Ta wszystko jest dla Ciebie.


Oh, co Ty ze mną wyprawiasz
co ze mną wyprawiasz

nie czas..

NIE CZAS SIĘ MARTWIĆ O RÓŻĘ, KIEDY PŁONĄ LASY..

GOTYE

Od czasu do czasu myślę o tym gdy byliśmy razem
Jak wtedy, kiedy powiedziałaś, że jesteś tak szczęśliwa, że mogłabyś umrzeć
Mówiłem sobie, że jesteś dla mnie tą właściwą
Ale czułem się tak samotny w twym towarzystwie
Ale to była miłość i ten ból, który wciąż pamiętam

Można się uzależnić od pewnego rodzaju smutku

Jak pogodzenie się z końcem
Zawsze końcem
Więc gdy stwierdziliśmy, że to nie ma sensu
Powiedziałaś, że wciąż możemy być przyjaciółmi
Ale przyznam że byłem zadowolony, że to koniec

Ale nie musiałaś mnie odcinać

Udawać, że to nigdy się nie wydarzyło
Że między nami nic nie było
I nawet nie potrzebuję twojej miłości
Ale ty traktujesz mnie jak obcego
I to jest takie szorstkie.
Nie musiałaś się zniżać do tego poziomu,
by prosić znajomych o odbiór twoich płyt
a potem zmieniać numer
Wydaje mi się że nawet nie jest mi potrzebny,
Teraz jesteś po prostu kimś kogo kiedyś znałem

Czasem myślę o chwilach kiedy mnie oszukiwałeś

i sprawiałeś że wierzyłam, że to ja zawsze robię coś źle
Nie chcę tak żyć
Wczytując się w każde twoje słowo, które wypowiadasz
Powiedziałeś, że możesz odpuścić
I nie złapię cię na tym, że masz obsesję na punkcie kogoś kogo kiedyś znałeś....

Ale nie musiałaś mnie odcinać

Udawać, że to nigdy się nie wydarzyło
Że między nami nic nie było
I nawet nie potrzebuję twojej miłości
Ale ty traktujesz mnie jak obcego
I to jest takie szorstkie
Nie musiałaś się zniżać do tego poziomu
by prosić znajomych o odbiór twoich płyt
a potem zmieniać numer
Jednak myślę, że obyłbym się bez tej myśli, że
Teraz jesteś po prostu kimś kogo kiedyś znałem

Kimś kogo kiedyś znałem

kiedyś znałem
Kimś kogo kiedyś znałem
kiedyś znałem

i just wanna fly

Słyszysz, jak palec, delikatnie i leniwie, a zarazem pewnie stuka w klawisze.
Wydobywa się prosta, dziecięca melodia. Słysząc ja, wyobrażasz sobie, ze wszystko jest proste, ułożone według schematów. Dobre. Naiwne.
Jednak postanawiam to wszystko zniszczyć. Odzywa się mój głos.
Cichy, zachrypnięty.. ostry jak kawałki szkła. Jednak przyjemny. Chcesz go słyszeć.
Wszystko jest prowizorycznym tańcem. Amatorskim wystukiwanym rytmem przez podeszwę buta. 

2 stycznia 2012

~`

GŁUPCÓW SIĘ NIE SIEJE, SAMI WZRASTAJĄ.


Stephen King