3 października 2011

List do Demona

Drogi Demonie,
siedzisz we mnie już od dawna. Czuwasz, a może to ja
nieustannie nie śpię? Boję się, boję się o siebie. Trudno mi żyć z myślą, że w każdej chwili możesz zabrać moje "ja", którym egzystuję. Mnie zastąpić sobą. Okrutny Demonie, czekasz, aż przyjdzie noc. Wtedy najgorzej walczyć z udawaną bezsennością. Najgorzej. Szepczesz mi, ponurym i warczącym głosem wszystkie moje grzechy i rozpusty. "Znowuż paliłeś", "brat się ciebie boi, tyle wychlałeś", "matka oczy wylewa, kolejny raz przedawkowałeś". Nie wyolbrzymiasz, nie minimalizujesz. Jesteś głosem mojego sumienia. Demonie, zabrakło mi sił, by walczyć z Tobą samemu. Muszę iść po wódkę. Nie pijam drinków, rzadko upijam się w towarzystwie. Wódka pomaga - na wszystko. Jeśli ty jesteś złem, ja jestem dobrem. Choć, może bredzę, bo tak naprawdę jesteś moim aniołem stróżem. 
Mój Anioł Stróż - na imię mu Demon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz