Z początku byłem pomysłem. Myślą obraną w specjalne ramy, pielęgnowa
ną, dokarmianą, ulepszaną. Z myśli powstał człowiek. Bądź imitacja człowieka, czysta fikcja, słowa tworzone w głowie.
Po prostu zarys, szkic. Zero perfekcji. Chodzący paradoks.
Porzucę dom, zgolę włosy, będę stronił od pomocy i świecił swoją prywatną inteligenc ją przed przypadkowymi ludźmi. Taki był plan.
Jednak jak już wspomniałe m, perfekcji w tym nie ma nawet krztyny, więc z zaskakującego, bezdomnego chłopaka stałem się jakąś kpiną o sprzecznych zachowaniach. Raz kogoś skrzyczę, by po chwili obdarzyc uśmiechem. Gdzie tu najdrobniejsza logika?
Szukając inspiracji i motywacji do działania, starałem się odnalezc COŚ, co mnie określi, zdefiniuje . Wtedy błysnęła złota myśl, koronując moje dotychczasowe starania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz