Przychodzę tylko by Cię podtrzymać
Przychodzę tylko by pokazać, że się mylisz
I trudno jest Ciebie poznać; zastanawialiśmy się
czy nie byliśmy w błędzie; byliśmy.
Jest naprawdę za późno by zadzwonić,
Więc musimy poczekać do rana, aby Cię obudzić
To wszystko, co mamy do zrobienia
by pokazać mnie od lepszej strony
skoro znasz mnie od tej złej, jak kiedyś oni.
Przy każdej okazji, będę gotowy na pogrzeb
Każda okazja, kolejna, będzie nazwana pogrzebem
Każda okazja, Wiem że będę gotowy na pogrzeb
Przy każdej okazji, oh, miliardowy dzień pogrzebu
Przychodzę tylko by się wykazać przed tobą,
Przychodzę tylko by pokazać, że się mylisz.
Poza tym: martwe liście, które leżą na trawniku,
Zanim umarły, posiadały swoje drzewa, które podtrzymywały ich nadzieję.
I przy każdej okazji
Będę gotowy na pogrzeb
I każda kolejna okazja
Jest nazwana pogrzebem
I każda okazja
Oh, jestem gotowy na pogrzeb
Każda okazja
Z miliardów pogrzebów.
8 grudnia 2013
24 listopada 2013
20 listopada 2013
Sweet Home Alabama
Wielkie koła wciąż się toczą
Niosą mnie do domu, bym zobaczył bliskich
Śpiewających pieśni o krainie południa
Znów tęsknię za Alabama i myślę, ze to grzech...
Niosą mnie do domu, bym zobaczył bliskich
Śpiewających pieśni o krainie południa
Znów tęsknię za Alabama i myślę, ze to grzech...
Słodki dom Alabama, gdzie niebo jest tak błękitne
Słodki dom Alabama, Panie, wracam do twego domu
Słodki dom Alabama, Panie, wracam do twego domu
We die young
Blizna na ścianie.
Blizna na jego drodze.
Uważaj, gdzie plujesz.
Radziłbym ci poczekać, aż to wszystko się skończy.
Zatem otrzymujesz cios.
Powinieneś lepiej o tym wiedzieć.
I umieramy młodo.
Biegniemy coraz szybciej.
Staczasz się coraz niżej, niżej, niżej.
Spójrz na krew unoszącą się w błotnistym ścieku.
Przyjmij kolejne uderzenie,
I pogrzeb swego brata.
Kolejna przechadzka przez zaułki.
Pocisk tylko szuka miejsca, by cię zagiąć.
Wtedy dostajesz cios
I powinieneś lepiej o tym wiedzieć.
Biegniemy coraz szybciej
I umieramy młodo.
Blizna na jego drodze.
Uważaj, gdzie plujesz.
Radziłbym ci poczekać, aż to wszystko się skończy.
Zatem otrzymujesz cios.
Powinieneś lepiej o tym wiedzieć.
I umieramy młodo.
Biegniemy coraz szybciej.
Staczasz się coraz niżej, niżej, niżej.
Spójrz na krew unoszącą się w błotnistym ścieku.
Przyjmij kolejne uderzenie,
I pogrzeb swego brata.
Kolejna przechadzka przez zaułki.
Pocisk tylko szuka miejsca, by cię zagiąć.
Wtedy dostajesz cios
I powinieneś lepiej o tym wiedzieć.
Biegniemy coraz szybciej
I umieramy młodo.
Today
Dziś jest najlepszy
Dzień jaki kiedykolwiek miałem
Nie mogę żyć dla jutra
Jutro jest zbyt daleko
Wypalam moje oczy
Nim się wydostanę
Chciałem więcej
Niż to, co życie mogło mi dać
Znudzony pracą
Oszczędnej twarzy
Różowe, postrzępione blizny
Nigdy niezapomniane
Staram się tak mocno
By wymazać te blizny
Moje anielskie skrzydła
Były rozerwane i opanowane
Moje blizny na brzuchu
Chcę Cię puścić
Chcę Cię zawrócić
Dzień jaki kiedykolwiek miałem
Nie mogę żyć dla jutra
Jutro jest zbyt daleko
Wypalam moje oczy
Nim się wydostanę
Chciałem więcej
Niż to, co życie mogło mi dać
Znudzony pracą
Oszczędnej twarzy
Różowe, postrzępione blizny
Nigdy niezapomniane
Staram się tak mocno
By wymazać te blizny
Moje anielskie skrzydła
Były rozerwane i opanowane
Moje blizny na brzuchu
Chcę Cię puścić
Chcę Cię zawrócić
Disarm
Rozbroję Cię uśmiechem
Zrobię to jak tego chcesz
Wytnę to coś żyjące
we mnie
a będące tak dużą częścią Ciebie
ten czas pali.
Kiedyś byłem małą sobą za starą na swój wiek.
Co wybieram jest moim wyborem.
Zabójca we mnie jest zabójcą w Tobie.
Ava Adore
Oto jesteś właśnie Ty, którego adoruje
Na zawsze już zostaniesz moim kurewskim pragnieniem
Będziesz ojcem dla mojego dziecka
I dzieckiem dla mojego serca
Nie możemy nigdy się rozdzielić
Więc dlaczego to robimy?
Kochanie, jesteś dla mnie skarbem na tym świecie
Bez Ciebie nie istnieją inne sensy do odnalezienia
I wyciągnę Ci skrzywiony ząb
I będziesz idealny jak ja
Będziesz dla mnie kochankiem w łóżku
I pistoletem dla mojej głowy
Kochanie, jesteś zabójcą w moim świecie
Wyścielając trumny dla dusz
Odchodzę pijąc rtęć
Do tajemnicy wszystkiego co powinieneś zostawić
za sobą
W Tobie widzę brud
W Tobie liczę gwiazdy
W Tobie czuję się atrakcyjny
W Tobie smakuję Boga
W Tobie czuję się taka głodna
W Tobie rozbijam samochody
Pijąc rtęć do tajemnicy
Na zawsze już zostaniesz moim kurewskim pragnieniem
Będziesz ojcem dla mojego dziecka
I dzieckiem dla mojego serca
Nie możemy nigdy się rozdzielić
Więc dlaczego to robimy?
Kochanie, jesteś dla mnie skarbem na tym świecie
Bez Ciebie nie istnieją inne sensy do odnalezienia
I wyciągnę Ci skrzywiony ząb
I będziesz idealny jak ja
Będziesz dla mnie kochankiem w łóżku
I pistoletem dla mojej głowy
Kochanie, jesteś zabójcą w moim świecie
Wyścielając trumny dla dusz
Odchodzę pijąc rtęć
Do tajemnicy wszystkiego co powinieneś zostawić
za sobą
W Tobie widzę brud
W Tobie liczę gwiazdy
W Tobie czuję się atrakcyjny
W Tobie smakuję Boga
W Tobie czuję się taka głodna
W Tobie rozbijam samochody
Pijąc rtęć do tajemnicy
Magical Solitaire
Przykładam zimą dłoń do ciepłego policzka, opieram ciężar bezwładnego ciała. Zamykam oczy i milczę.
Słucham. Wyprężam zmysły, wsłuchuje się w rozpaczliwy głos Corgiana. Boże, jak ja kocham kolesia.
Tyle zeszmacenia, agonii w jednym głosie. Rzuć mnie na łoże- stracę na oporze.
król do damy i asa
dama do jopka i króla
jopek do damy i dziesiątki
dziesiątka do jopka i dziewiątki
dziewiątka do dziesiątki i ósemki
ósemka do dziewiątki i siódemki
siódemka do ósemki i szóstki
szóstka do siódemki i piątki
piątka do szóstki i czwórki
czwórka do piątki i trójki
trójka do czwórki i dwójki
dwójka do trójki i asa
as do dwójki i króla
Słucham. Wyprężam zmysły, wsłuchuje się w rozpaczliwy głos Corgiana. Boże, jak ja kocham kolesia.
Tyle zeszmacenia, agonii w jednym głosie. Rzuć mnie na łoże- stracę na oporze.
król do damy i asa
dama do jopka i króla
jopek do damy i dziesiątki
dziesiątka do jopka i dziewiątki
dziewiątka do dziesiątki i ósemki
ósemka do dziewiątki i siódemki
siódemka do ósemki i szóstki
szóstka do siódemki i piątki
piątka do szóstki i czwórki
czwórka do piątki i trójki
trójka do czwórki i dwójki
dwójka do trójki i asa
as do dwójki i króla
14 września 2013
setki tysiące
Jest nas setki tysiące. Z jednej strony potrafimy skutecznie walczyć z
faszystami. Zjednoczeni jesteśmy siłą. Druga strona to kompletna degeneracja
ruchu poprzez syf, narkotyki i debilizm. Jesteśmy tylko młodzieżową groźbą,
która nigdy nie zmieni się w pozytywną i autentyczną.
Uliczny Opryszek- Młodzież
Punkowa
12 września 2013
11 września 2013
Jesień
Jesień jest bezlitosną panią. Jednak też jest wrażliwa, delikatna. Ale bezwzględna.
Płacze deszczem. Oburza się wiatrem. Marnieje w naszych oczach. Słabnie i umiera.
Przygotowuje świat do odpoczynku pod białym puchem.
To czas melancholii, zadumy, sezonowej depresji.
Jest coraz ciszej i spokojniej.
Słabo słabiej blado jaśniej..
Brąz, szarość i dym z kominów. Ciche poranki i zagubione wieczory.
Zapomnijmy, wymażmy i zacznijmy od nowa. Poukładajmy, posklejajmy.
Tabula rasa.
Płacze deszczem. Oburza się wiatrem. Marnieje w naszych oczach. Słabnie i umiera.
Przygotowuje świat do odpoczynku pod białym puchem.
To czas melancholii, zadumy, sezonowej depresji.
Jest coraz ciszej i spokojniej.
Słabo słabiej blado jaśniej..
Brąz, szarość i dym z kominów. Ciche poranki i zagubione wieczory.
Zapomnijmy, wymażmy i zacznijmy od nowa. Poukładajmy, posklejajmy.
Tabula rasa.
9 września 2013
Bestia
Każdego dnia uświadamiam sobie na nowo, że jestem potworem. Jedynym z nielicznym drapieżników wśród reszty otaczającej mnie populacji. Ohyda. Ohydna bestia ziejąca smrodem. Ale cóż mogę poradzić. Zostałem stworzony bez udziału mojej woli. W podziemnych piwnicach fabryki Coca-coli. W wyniku badań nad bezsensem istnienia tak właśnie poczęto osobę niestworzoną do myślenia. Nauczono mnie jeść wyłącznie w McDonaldzie, wyżeram więc ludzi stojących przy kasie.
Robotnicy w fabryce, artyści w podziemiach. Policjanci na ulicy, złodzieje w więzieniach. Jest prawo. Jest prawo, ład i porządek. Chcemy pełny mieć żołądek. I ktoś nam mówi, że telewizja nie kłamie. Cóż pozostało, uwierzmy reklamie.
Nigdy się nie myje, nie używam wody. Wole kosmetyki ze zmielonej krowy. Spryskuje swe ciało dezodorantami, ubrania posypuje najlepszymi proszkami. Pije tylko z puszki benzoesan sodowy, ekstrakty, konserwanty i kwas fosforowy. Przy najnowszej generacji komputera potrafię zmienić tekturę w hamburgera.
Zdawało mi się wczoraj, że jestem potworem.
Robotnicy w fabryce, artyści w podziemiach. Policjanci na ulicy, złodzieje w więzieniach. Jest prawo. Jest prawo, ład i porządek. Chcemy pełny mieć żołądek. I ktoś nam mówi, że telewizja nie kłamie. Cóż pozostało, uwierzmy reklamie.
Nigdy się nie myje, nie używam wody. Wole kosmetyki ze zmielonej krowy. Spryskuje swe ciało dezodorantami, ubrania posypuje najlepszymi proszkami. Pije tylko z puszki benzoesan sodowy, ekstrakty, konserwanty i kwas fosforowy. Przy najnowszej generacji komputera potrafię zmienić tekturę w hamburgera.
Zdawało mi się wczoraj, że jestem potworem.
Gówno warte
Nie wiesz dokąd zmierzasz,
codziennie się gubisz.
Toczysz się przez życie,
mijasz różnych ludzi.
Zabijasz swe ciało,
niszczysz swoje zdrowie.
Chwilę się zastanów
co ci teraz powiem!
Z każdym dniem
marnujesz swe życie!
Twoja religia
to ćpanie i picie,
lecz wiedz,
że świat nie jest żartem
i twoje życie
jest gówno warte
Wina butelka,
lufka za szkiełka,
igły,strzykawki,
to Twoje,
Twoje zabawki!!!
codziennie się gubisz.
Toczysz się przez życie,
mijasz różnych ludzi.
Zabijasz swe ciało,
niszczysz swoje zdrowie.
Chwilę się zastanów
co ci teraz powiem!
Z każdym dniem
marnujesz swe życie!
Twoja religia
to ćpanie i picie,
lecz wiedz,
że świat nie jest żartem
i twoje życie
jest gówno warte
Wina butelka,
lufka za szkiełka,
igły,strzykawki,
to Twoje,
Twoje zabawki!!!
4 września 2013
3 września 2013
Pliszka
„Stopniowo nabierała odwagi. Podleciała bliżej i dzióbkiem wyciągnęła
jeden cierń, który się wciskał w czoło ukrzyżowanego. Ale przy tym jedna kropla
krwi ukrzyżowanego spadła na pierś ptaka. Rozlewała się szybko, barwiąc
delikatny puch na piersi. Ukrzyżowany otworzył usta i wyszeptał do ptaka:
- Dla twego miłosierdzia osiągnęłaś to, do czego dąży cały twój ród od
stworzenia świata.”
Selma Lagerlof, „Pliszka
czerwonogardła”, [w;] „legendy Chrystusowe”
Mhm
[…] - Odkąd to tak pilnujesz godzin pracy?
- Już się położyłam.
- O wpół do jedenastej?
- Nie sama.
- To ten artysta z Trøst?- spytał szeptem.
- Mhm.
- Od jak dawna razem śpicie?
- Od jakiegoś czasu.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Bo nie pytałeś.
- On jest teraz obok ciebie?
- Mhm.
- Dobry jest?
- Mhm.
- Powiedział ci już, że cię kocha?
- Mhm.
Pauza.
- Myślisz o Freddym Mercurym, kiedy…
- Dobranoc, Harry.
Subskrybuj:
Posty (Atom)